Zbawienne pęknięcie
Słowa Pana Jezusa o rozłamie i ogniu z nieba wydają się złowieszcze i może nawet gorszące. I jakoś tak nie pasują do wyobrażeń o Nim.
Jednak Ewangelia może być – również w dzisiejszym świecie – punktem zapalnym, rozłamem, miejscem konfrontacji ludzkich przekonań i postaw, ogniem, który spadając na ziemię, niczym napalm, spopieli wszystko.
Ale nie ma we mnie strachu. Jest tylko nadzieja i przekonanie, że Jezus przeprowadzi mnie przez to zbawienne pęknięcie.
Łk 12, 49-53
Bóg wyzwala z grzechu, podnosi z upadku. Patrząc na siebie wstecz czuję wstyd, ale pokładam nadzieję w Panu, że prowadzi mnie dobrą drogą do zbawienia: „Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego jest życie wieczne.” Rz 6, 22
Z utęsknieniem czekam na Ogień z Nieba, na Bożego Ducha, aby mnie rozpalił
Nasze cukierkowe wyobrażenie o Panu Jezusie może jest błędne,
Jest SYNEM BOŻYM, SYNEM JAHWE który spalił Sodomę i Gomorę,
Jest SĘDZIĄ SPRAWIEDLIWYM, SYNEM DOBREGO BOGA,
DOBREGO na sposób BOSKI,
a nie dobrego na sposób „ludzki”.
Nasz świat to jest wojna bez jeńców,
i będziemy zbawieni lub potępieni.
Oby zbawieni,
AMEN
W NIEBIE czasami Aniołowie graja kawałki al’a „Living Sacrifice” , a nie tylko słodkie numery na flecie i lutni.
Ale to moje tylko prywatne infantylne przemyślenie…
Pan Jezus nie jest eleganckim, uśmiechniętym, gładko uczesanym i miłym gościem, ale Bogiem, który zbawia. Przebywanie w Jego obecności zawsze będzie kosztowało życie, to ludzkie życie, które musi w nas umrzeć.
Jezus jest konsekwentny, stanowczy i wszechmocny. Mocno doświadczam Jego działania w moim życiu. Jest dla mnie niczym strażak, który wyciągnął mnie z pożaru, jak lekarz, który mną się opiekował po pożarze, ale też jak surowy ojciec, który wytyka złe rzeczy/zachowania i mówi „zmień się!”
Mam nadzieję, że jego Ogień; Duch Święty mnie poprowadzi i pomoże przejść zbawienne pęknięcie.