Plecaki wypełnione mirrą
Plecaki po brzegi wypełnili myślami:
o nagłej miłości – co tak niespodziewanie;
o tonach modlitwy – która wciąż niecierpliwa,
o smutkach i bólach – co ponad siły dla nich.
Ruszyli więc w drogę, a ich myśli gęstniały
i złotem, kadzidłem i mirrą się stawały.
I tam je zanieśli gdzie ich było potrzeba.
On znalazł w ich darach okruszyn moc Nieba.
Wracali do domów już innymi drogami,
po śladach wciąż swoich, lecz z nowymi sercami.
… po śladach wciąż swoich, LECZ Z NOWYMI SERCAMI…
też bym tak chciała…
lecz nie ma śladów…
nie ma nowego serca…
Widać jeszcze kawałek drogi przed tobą. Odetchnij, zbierz siły, łap plecak i w drogę. Aż trafisz tam gdzie trzeba. Z Bogiem!
… a jeśli nie widać drogi…
nie widać śladów…
nie widać nic z wyjątkiem szarości kamieni pod stopami…
odetchnąć…
jak odetchnąć w takiej szarości…
…
To jest ta z dróg, którą widać tylko gdy spojrzysz za siebie. Te ślady, które sama zostawiasz. Więc zamknij oczy na tą całą szarość i kieruj się Jego Słowem. I choć nie raz potkniesz się o szary kamień, nie poddawaj się. Nie przestawaj Go słuchać, bo choć to jedna z najtrudniejszych dróg, warto ją przejść jak żadną inną.
Niech ci w niej Bóg błogosławi.
Dziękuję o.Tomaszowi za słowa,których dzisiaj potrzebowałam jak chleba.Za te „plecaki po brzegi wypełnione myślami” i za „…a ich myśli gęstniały i złotem,kadzidłem i mirrą się stawały.”oraz za wyjaśnienie,że „wracali do domów innymi drogami,po śladach wciąż swoich,lecz z nowymi sercami.”
Rozumiałam,że trzeba wracać nowymi drogami,przyjąć łaskę przemiany serca-choć to trudniejsze od wyboru innej drogi,ale nie umiałam poradzić sobie z „bagażem”starego życia. Dzisiaj, przez o.Tomasza,którego poezją posłużył się mój Anioł Stróż posłany przez Dobrego Ojca Niebieskiego,który kocha swoje dzieci[o czym zapominamy],otrzymałam łaskę uporządkowania i zrozumienia dalszego ,codziennego nawracania się ,powrotu do Domu,jeśli Bóg pozwoli.Teraz wiem skąd i od kogo pochodzę,po co i dla kogo żyję,i najważniejsze:”dokąd zmierzam i dla kogo biegnę.” SZCZĘŚĆ BOŻE!