„Ojcze nasz” od tyłu
Nie, nie chodzi o jakąś zabawę z horroru, czy o konkurs na wyszukiwanie ukrytych przekazów podprogowych w chorale gregoriańskim, odtwarzanym z taśmy magnetofonowej uruchomionej w drugą mańkę.
O odmawianiu „Ojcze nasz” w odwrotnej kolejności pisze… Papież Benedykt XVI. W książce „Jezus z Nazaretu”. Że był taki mnich, co to odmawiał „Ojcze nasz” od końca. Bo mu się odkryło, że cała droga chrześcijanina jest tam opisana. A zatem i cały Wielki Post, i wędrówka przez pustynię… Od walki z pokusami, do spotkania z Ojcem. Od darowania przebaczenia, do prośby o przyjście królestwa:
„Zbaw nas ode złego, nie wódź nas na pokuszenie, odpuściliśmy naszym winowajcom – odpuść nam nasze winy, chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi, przyjdź królestwo Twoje, święć się imię Twoje, któryś jest w niebie, nasz Ojcze”…
Dar i zadanie. Jak chyba wszystko w życiu. Dane i za-dane…
Dar …
dobrze przeżyć Wielki Post…
żeby radość była…
żeby się do Taty z Synem przytulić w Miłości…
Amen na początku i na końcu… AMEN…
I od razu widać, że modlitwa ta od Boga pochodzi. Jak by jej nie czytać, od przodu, od tyłu, czy na wyrywki i tak pozostaje modlitwą. I to piękną modlitwą. 🙂