W miłości nie ma lęku
No i być jej nie może. Dlatego, że miłość rodzi się z dobrej relacji, z zaufania, z poczucia bezpieczeństwa. Kiedy się kocha wszystko jest inaczej. W Słowie na dziś czytamy o bardzo ważnej prawdzie – Bóg jest Miłością. Możemy więc przychodzić do Niego zupełnie bez lęku (no, chyba że ktoś ma coś za uszami). Ale i tak On przecież jest Miłosierdziem, więc na pewno przyjmie mnie w dramacie mojego grzechu i skruszonemu sercu wybaczy winę. Bo kocha.
Prawdziwa miłość zawsze wybacza..ponieważ cechuje się tym, ze jest bezgraniczna. Dlatego często wybacza jeszcze zanim pojawi się powód by to uczynić.. Jednak co do zaufania – to nie zgodziłabym się. Uważam, że zarówno w relacjach człowieka z Bogiem jak i człowieka z człowiekiem wszystko zależy od wielkości miłości i co za tym idzie od tego jak dojrzali stajemy się z upływem czasu. Mówić o prawdziwej ufności Bogu można dopiero w chwili gdy Bóg wychłoszcze człowieka w życiu na różne sposoby odbierając Jemu to co po ludzku było człowiekowi drogie, czasem niezbędne do normalnej, godnej egzystencji.. Natomiast drugiemu człowiekowi sądzę, że ufać nie można..można za to wierzyć w to, że mimo potknięć prędzej czy później z pomocą Bożą wyjdzie na prostą. Ludzie są z natury skłonni do przewrotności – więc w tym przypadku ufność jest głupotą. Trzeba raczej kochać bezgranicznie nie tyle za zalety..co pomimo wad. +:)
Myślę, że z natury raczej bardziej dobrzy jesteśmy, niż przewrotni. Niemniej jednak obdarzenie innych zaufaniem nie przychodzi łatwo. Zwłaszcza kiedy ma się swoje trudne doświadczenia. W każdym razie miłość i zaufanie i tak muszą iść w parze.