Abba Włodzimierz z Konigórtka, odc. 10 – Łazarz, umiłowany uczeń?
Abba Włodek przygotowywał się powolutku do świąt Paschalnych. Czytał sobie Ewangelię – próbował utrzymać rytm św. Serafina z Sarowa, o którym mówiło się, że w okresie Wielkiego Postu czytał raz na tydzień cały Nowy Testament. Ktoś zapukał do drzwi jego chatki w Konigórtku, a Abba Włodek otworzył. Przed drzwiami stała niemała zgraja harcerzy z Chojnic. Druh Jarosław Gniewosz zasalutował i powiedział:
– Panie Włodku kochany, druh Jarosław Gniewosz melduje zastęp chojnickich harcerzy gotowy do posłuchania ciekawej historii o życiu. Zastęp jest również gotowy do pożarcia wszystkiego co macie w lodówce, bo droga była długa, a las jeszcze chłodny z leksza.
Abba Włodek wybuchnął śmiechem:
– Wchodźcie, wchodźcie, młodzieży wspaniała, wchodźcie, wchodźcie.
Usiedli, Abba Włodek otworzył wszystko co miał, postawił na stół wszystko co znalazł w zakamarkach chatki. A było tego wcale niemało, bo okoliczne ludzie od czasu do czasu coś mu podrzucili, wymieniając sernik na świeże pstrągi z Brdy pochodzące, czy paczkę biszkoptów za garść grzybów. Ciastka, kawa, dzikie fragmenty przetworów, cosie w czekoladzie, wybór wszelaki i niczym nieograniczony.
– Druh Jarosław Gniewosz melduje, że zastęp zżarł. Gotowy do słuchania.
Włodek uśmiechnął się i rzekł:
– To niech jeszcze posprzątają, a za pięć minut spotkamy się w kapliczce.
Harcerze posprzątali, a Abba Włodek poszedł zebrać myśli.
– Co chciałbyś, żebym im opowiedział? – zapytał kłaniając się przed ikoną Chrystusa.
Przyszedł mu do głowy fragment Ewangelii o Łazarzu, która wypadała w najbliższą Niedzielę. Rozmyślał o tym, jak Jezus odprawia Liturgię Wskrzeszenia. Najpierw składa ofiary – nie ze zwierząt, ale z głośnych jęków, z płaczu, z łez (Hbr 5,7). Potem dziękuje Ojcu za wszystko. I na koniec wypowiada słowa, które zmieniają rzeczywistość.
Pomyślał, że opowie harcerzom o tym właśnie.
Spostrzegł się jednak, że nie musi tego robić, bo modlił się na głos, a harcerze w międzyczasie weszli po cichutku do kapliczki i słyszeli całą modlitwę.
– Czy to prawda, że w Ewangelii Jana ten umiłowany uczeń to Łazarz? – zapytał jeden z harcerzy.
– A ja słyszałem, że jeden z syryjskich pisarzy mówi, że był dzieckiem. I to dlatego nie mówi się o nim jako o panu domu, zawsze się mówi, że dom był Marty i Marii.
Abba Włodek zakasał rękawy. Pytania wydały mu się ciekawe. Przynajmniej jako punkt wyjścia do dyskusji:
– Sprawdźmy to. Macie czas? No to przeczytajmy sobie Ewangelię. Na początku było Słowo…