Taniec w ciemności
Nocna walka Jakuba nad potokiem Jabbok jest jednym z najbardziej tajemniczych fragmentów Pisma św., który jednocześnie wiele pokazuje, jeśli chodzi o walkę duchową. Po pierwsze walka rozpoczyna się, kiedy Jakub zostaje sam – jego ukochana Rachela i pozostała rodzina, a także wszystko, co posiadał, zostało na drugim brzegu; i w tym ogołoceniu, w tej prawdzie o sobie, Jakub staje do zmagania. Po drugie ów „ktoś”, kto walczy z Jakubem, nie podaje swego imienia, więc w gruncie rzeczy pozostaje Kimś nieznanym, nieodkrytym, Kimś, kogo trzeba nadal poszukiwać (choć pozostawia po swej obecności widoczny znak); po trzecie wreszcie – Jakub zwycięża, a więc nocna walka, ciemności, pustka, samotność – to wszystko można pokonać i w tej walce zdobyć nowe imię, nową siłę, nowe życie.
Liturgia Słowa na wtorek XIV tygodnia zwykłego (rok I)
(Rdz 32,23-33)
Jakub wstał w nocy i zabrawszy obie swe żony, dwie ich niewolnice i jedenaścioro dzieci, przeprawił się przez bród potoku Jabbok. A gdy ich przeprawił przez ten potok, przeniósł również na drugi brzeg to, co posiadał. Gdy zaś wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. A wreszcie rzekł: „Puść mnie, bo już wschodzi zorza!” Jakub odpowiedział: „Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!” Wtedy tamten go zapytał: „Jakie masz imię?” On zaś rzekł: „Jakub”. Powiedział: „Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś”. Potem Jakub rzekł: „Powiedz mi, proszę, jakie jest twe imię?” Ale on odpowiedział: „Czemu pytasz mnie o imię?” I pobłogosławił go na owym miejscu. Jakub dał temu miejscu nazwę Penuel, mówiąc: „Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz, jednak ocaliłem me życie”. Słońce już wschodziło, gdy Jakub przechodził przez Penuel, utykając na nogę, został bowiem porażony w staw biodrowy, w to właśnie ścięgno.
(Mt 9,32-37)
Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: „Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu”. Lecz faryzeusze mówili: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”. Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.