Pochopna ocena
Wydarzenie z dzisiejszej Ewangelii (uzdrowienie trędowatego) może wydawać się dziwne z trzech powodów: po pierwsze rzecz dzieje się w „jednym z miast”, gdzie zwykle trędowaci nie mieli wstępu z racji na swą chorobę (być może jednak spora odległość od świątyni sprawiła, że nie trzymano się tak ściśle przepisów, jak w stolicy). Po drugie Jezus dotyka trędowatego, choć ten nie powinien się zbliżać do zdrowego człowieka, a ten nie powinien mieć z nim bezpośredniego kontaktu (słyszymy jednak, że trąd „natychmiast” opuszcza chorego, więc praktycznie rzecz ujmując Jezus dotyka już oczyszczonej skóry). No i po trzecie – choć (jak mogłoby się zdawać) Jezus nie trzyma się ściśle prawa, wysyła jednak trędowatego do kapłanów, by to oni zdecydowali o jego stanie zdrowia i przywrócili go do społecznego życia. Każda zatem sprawa, nie tylko dzisiejszy fragment Ewangelii, wymaga chwili refleksji, a nie pochopnych ocen.
Liturgia Słowa na 11 stycznia
(1 J 5,5-13)
Najmilsi: Kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą. Trzej bowiem dają świadectwo: Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą. Jeśli przyjmujemy świadectwo ludzi, to świadectwo Boże więcej znaczy, ponieważ jest to świadectwo Boga, które dał o swoim Synu. Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga, kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu. A świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne.
(Łk 5,12-16)
Gdy Jezus przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę i dotknął go, mówiąc: „Chcę, bądź oczyszczony”. I natychmiast trąd z niego ustąpił. A On mu przykazał, żeby nikomu nie mówił: „Ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż na ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”. Lecz tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań. On jednak usuwał się na miejsce pustynne i modlił się.