O tym, co Pan Jezus myśli o Twojej (mrocznej) przeszłości
Jedna z najpięknieszych stron Ewangelii, to opowieść o Zacheuszu. A mogłaby wyglądać inaczej:
„Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, nawróć się, uporządkuj swoje sprawy, napraw się, a potem przyjdę do ciebie na kolację».
Na szczęście jest u Łukasza inaczej. To znaczy, że najpierw się spotyka Jezusa, bo (mroczna) przeszłość Mu nie przeszkadza, i On na tę kolację przychodzi. A nawrócenie i porządki robi się po spotkaniu.
Jezus kołacze do mojego serca, wtedy gdy ja jestem „nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi”. Nieustannie.
Apokalipsa mówi dokładnie to samo co Łukasz…