O tym, co Pana Jezusa kompletnie nie obchodzi
albo o tym, jak Marta chciała nakarmić Pana, a Maria dała się nakarmić Jemu
Krzątała się, sprzątała, do garnków zaglądała,
i ciasto zagniatała, i mięso przyrządzała,
na siostrę spoglądała i myśl jej ta się rodzi:
– Toć to Pana Jezusa kompletnie nie obchodzi,
że biegam niestrudzenie a Maria niewzruszenie
i siedzi, i Go słucha!, ma dwa zajęte ucha!
On mówi jej z czułością: – „jest dobre gotowanie!”
Lecz słuchać Jego głosu – to jeszcze lepsze dla niej,
bo „Marty zatroskanie rodzi się z potrzeby,
a Marii słuchanie rodzi się z miłości”*.
A ona nie przeminie, smak daje codzienności,
i jest dla działania jak woda dla gleby.
Św. Augustyn, Sermo 103: „U Marty jest zatroskanie, które rodzi się z jakiegoś „trzeba”; u Marii jest słodycz, która rodzi się z miłości”.
I jedno i drugie jest ważne czyli i sluchanie i służba dla mnie a dla Jezusa- słuchanie .Pewnie bym sie pokłóciła z Panem Jezusem…:)) w mojej codzienności jest wiele tzw.roboty bywalo tak że modlitwa uciekała mi bo od rana krzatanina ale mam łaskę walki o modlitwe zeby moj osobisty idol roboty nie zastąpił najlepszej czastki jaką trzeba obrac ,zresztą doswiadczenie nie pomodlenia sie jest dla mnie niebezpieczenstwem wpadania w swoje notoryczne grzechy wynikajace z braku wlasnie modlitwy czy slowa Bozego czy tez eucharystii .To wlasnie ochrania mnie jak TARCZA przed złem ktore przychodzi ale nie dotyka tak jak bez modl.Nie ma we mnie tyle złości co gdy nie mam w sobie owej TARCZY.Ewangelia
ta jest dla mnie takim dzwoneczkiem czy aby sie nie zagonilam w to co jest moim osobistym idolem pomaga też prace poświęcać w intencji jakiejś i staram sie podczas pracy modlić.Ale to tez taki dar czegos takiego wczesniej nie robilam.Takie podejście pomaga tez mi nie być leniwa.
To jakby Pan mówił o przygotowaniu do Świąt,
te gotowanie,
sprzątanie,
a wystarczy tego „trochę albo mało”,
a więcej modlitwy, i słuchania Słowa,
Powinno się czytać ten urywek przed samymi świętami,
każdymi świętami,
I przed supermarketami 😉