Gdzie jesteś?
Czy kiedykolwiek odczuwałeś/odczuwałaś brak obecności Boga w trudnym momencie swego życia? Co robisz, gdy już nie dajesz rady ze sobą, swoimi słabościami, z brakiem perspektyw na lepszą przyszłość, z problemami w rodzinie, itd? Czy oddajesz się Jezusowi bezwarunkowo, czy zapraszasz Go, by został jedynym Panem Twego życia, wiedząc że On chce tylko Twojego dobra?