Czego sobie życzysz?
Nie jesteśmy obcymi, ale domownikami, to znaczy osobami, które zna się doskonale, które Pan zna doskonale. I tak jak w Ewangelii wzywa uczniów po imieniu, tak wybrał po imieniu Ciebie – nie jesteś po prostu jednym z kilku miliardów pionków na szachownicy świata, ale doskonale Bogu znaną osobą. A skoro Bóg zna Twe imię i wybiera Cię, to znaczy, że coś dla Ciebie przygotował (a zna wszystkie Twe zalety i wady, lęki i nadzieje) – może warto dziś szczególnie pytać Go: „Panie, co chciałbyś, żebym zrobił?”
P.S. Czy czytając tytuł rozważania pomyślałeś najpierw o sobie…?
Ef 2,19-22; Ps 19,2-5; Łk 6,12-19
Pomyślałem o sobie…
Mnie uderzyło szczególnie mocno, że zanim Jezus wybrał uczniów, zanim zaczął uzdrawiać poszedł na całonocną modlitwę w ciszy i samotności, Stanął przed swoim Ojcem i zapewne pytał Go co ma czynić. Z tej modlitwy wypłynęła wiedza, kogo wybrać, w niej leży Jego moc.
PS: wstałem dziś z dużym bólem gardła i nosem zatkanym katarem, po modlitwie katar minął, a gardło ledwie szczypie… przypadek? nie sądzę…. „A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.”
AD. P.S o sobie w sensie ja pytam Pana Boga: „Czego Sobie życzysz?”
To że Bóg zna mnie, moje wady i zalety to wiem, ale uderzyło mnie w tych słowach to ze zna również lęki i nadzieje, a ja je przecież tak skrzętnie ukrywam przed całym światem…
BÓG jest w nas i cząstką nas, tak mi się wydaje, ale co ja tam wiem… .
Co na to światli teologowie?