W dresie i trampkach na wesele
Dzisiejsza Ewangelia z jednej strony jest wspaniałą opowieścią o hojności Pana Boga. Jezus, opowiadając o weselu, opowiada o miłości i hojności Pana Boga. Często jednak przechodzimy obok tej hojności obojętnie, szukając własnych rozwiązań. Na naszą obojętność Pan odpowiada rozszerzeniem zaproszenia na wszystkich. Warunek jest jeden – wejść na wesele w ubraniu weselnym, a nie w stroju kąpielowym i płetwach. Papież Benedykt XVI, komentując swego czasu ten Ewangeliczny motyw, cytował Grzegorza Wielkiego, który tak objaśniał brak stroju weselnego: „Każdy z was zatem, który w Kościele ma wiarę w Boga, bierze udział w uczcie weselnej, ale nie może powiedzieć, że jest ubrany w szatę weselną, jeśli nie ustrzeże łaski Miłości (Grzegorz Wielki, Homilia 38,9: PL 76,1287)”. Papież Benedykt dodał, że ta miłość – weselna szata – utkana jest z dwóch kawałków… drewna. Pionowego – tego, który mówi o miłości do Boga i poziomego – tego, który mówi o miłości do drugiego człowieka…