św. Piotr a kultura lajków
Specjaliści od analizowania i opisywania zjawisk kulturowych i społecznych mówią ostatnio, że zaczynamy żyć w kulturze lajków. Status społeczny zostaje wyznaczony przez ilość nagromadzonych „lubię”, przez liczbę followersów. Niebezpieczeństwo? – ano takie, że zaczynamy postrzegać siebie przez pryzmat oceny płynącej z zewnątrz, od ludzi, których często nie znamy, a którzy lajkują na prawo i na lewo (albo nie lajkują) to co napisaliśmy na facebooku, czy to co wrzuciliśmy na insta. Niebezpieczeństwo jeszcze większe? – że zaczniemy działać tylko pod publikę, pod zbiorowość rozdzielającą nagrody – uśmiechy, lajki, wyświetlenia. A to już krok do przepaści, w której jest 1 000 000, 500, 100, 900 zdjęć uśmiechniętych kotów, pucharków z lodami czekoladowymi, dzikich selfie i innych temu podobnych badziewi. A na samym końcu czai się pytanie o tożsamość – jeszcze wiem kim jestem?, wpływam na to kim jestem?, czy pozwalam aby o tym kim jestem decydowali inni i ich wszechpotężne i obezwładniająco zniewalające „lubię” (albo jego brak)?
Szymon, w dzisiejszej ewangelii, usłyszał o swojej tożsamości. Na dzień dobry. Bez ostrzeżenia. „Ty będziesz Piotr. Skała”. Koniec. Zero negocjacji. Ale tym, który opowiedział Mu o jego nowej tożsamości był Jezus.
A Ty, kim jesteś? Jakie jest Twoje imię? Kto wpływa na to, co o sobie myślisz? Bóg czy facebook?