Jeżeli Bóg z nami..!
Któż przeciwko nam?! Pomyślałem sobie o wszystkich trudnych sytuacjach w moim życiu. O beznadziei, cierpieniu, pustce, bezradności… O dotarciu do miejsca, z którego – po ludzku – już nie można iść dalej. W takich chwilach, żeby przetrwać, musi przyjść doświadczenie Boga, a przynajmniej mocna świadomość Jego obecności i przekonanie, że nic nas nie odłączy od miłości Chrystusa (List do Rzymian). W Ewangelii Pan Jezus również zdaje się o tym przypominać. Z Jego odpowiedzi faryzeuszom, którzy przyszli go ostrzec, na pierwszy plan przebija się troska o człowieka w jego niezrozumieniu dróg Bożych i ignorancji.
(Rz 8,31b-39)
(Łk 13,31-35)
Na początku tego roku byłem dokładnie w takim miejscu. Od ponad 20 lat borykałem się z problemami natury seksualnej. Zawalałem wszystkie obowiązki, raniłem osoby mi najdroższe, że nie wspomnę o alkoholu. Dodatkowo nastąpiła kumulacja wydarzeń osobistych – śmierć 2 bliskich osób w przeciągu paru miesięcy.
Będąc na dnie, wbity w szlam moich grzechów, dodatkowo przygnieciony doświadczeniem dnia codziennego zwróciłem się do Pana z błaganiem o ratunek. To był początek Wielkiego Postu w tym roku. On przyszedł i wyciągnął mnie!
Właściwie to cały czas wyciąga, bo głęboko się zagrzebałem, ale mam pewność że Jego miłość jest większa od moich największych grzechów.
Powiedziałem „Błogosławiony ten, który przychodzi w imię Pańskie” i Jezus przyszedł do mnie, zaczął uzdrawiać, cały czas mnie uzdrawia. Nieustannie doświadczam jego bezgranicznej miłości.